Po długich namysłach wybrałem książkę, która wywarła na mnie ogromny wpływ przede wszystkim dlatego, że po jej przeczytaniu zmienił się mój stosunek do książek - "Hobbit tam i z powrotem" J.R.R.Tolkiena. Dobrze pamiętam okoliczności, w jakich ją przeczytałem po raz pierwszy. Pamiętam jak dziś, kiedy usłyszałem jej tytuł na języku polskim i od razu pomyślałem...po jakiego grzyba miałbym to czytać. Odczucie to potęgował fakt, że byłem do tego zmuszony, bo była to lektura szkolna - dziś nie wiem, czy jeszcze nią jest. Na pierwszym naszym spotkaniu przeczytałem około 50 stron, co dla chłopca raczej stroniącego od książek wydaje się nie lada wyczynem. Nie mogłem uwierzyć, że można słowami tak spektakularnie uruchomić wyobraźnię. To dzięki niej sięgałem częściej po książki niż opracowania lektur, streszczenia. Ta fascynująca historia zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Wracałem do niej wielokrotnie, odkrywając przesłanie, jakim był upór w dążeniu ku osiągnięciu celu i że nawet mała, z pozoru tchórzliwa istota, jest w stanie przechylić szalę zwycięstwa w walce dobra ze złem. Myślę, że wystarczy, bo o Bagginsie i kumplach mógłbym pisać i pisać.
Piotr Antczak
Książka mojego dzieciństwa...to zdecydowanie ,,Pokój na poddaszu” Wandy Wasilewskiej.
Pierwszy raz przeczytałam tę lekturę będąc w klasie 5, później sięgałam po nią jeszcze kilka razy.
Dzisiaj nie pamiętam dokładnie imion bohaterów, ale jest to historia czwórki rodzeństwa, która została przedwcześnie osierocona. Pamiętam atmosferę wielkiej biedy, w jakiej przyszło żyć dzieciom, ich zmagania z okrutnym losem. Jednak jeszcze więcej było tam miłości, empatii, wzajemnego zrozumienia, wyrzeczeń, poświęcania się, aby uszczęśliwić innych.
Polecam tę lekturę zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia. Jakie tam były święta... skrajnie skromne, ale przepełnione miłością i troską o drugą osobę.
Ewa Ciesielska
Gdy byłam dzieckiem, czytanie książek przez rodziców nie było tak powszechne jak dzisiaj. Moją ulubioną książką była "Pollyanna" Eleanor H. Porter. Czytałam ją sama w wieku jedenastu lat.
Czy w obliczu niepowodzeń, przykrości i zmartwień można zachować uśmiech i pogodę ducha? To z pewnością niełatwe, ale jeśli spojrzeć oczami Pollyanny, okazuje się całkiem możliwe, a życie nabiera wtedy blasku, każdy dzień przynosi zadowolenie i radość. Pollyanna po śmierci ojca przybywa do domu oschłej, surowej ciotki. Uśmiechem, wewnętrzną pogodą, niezwykłą umiejętnością dostrzegania we wszystkim jasnych stron zdobywa powszechna sympatię, a jej słynna „gra w zadowolenie” odmienia los wielu ludzi w miasteczku. Dzieje Pollyanny to historia dziewczynki, która dobrocią, promienną radością i optymizmem zmienia otaczający ją świat. Jednocześnie jest to pewien sposób na życie, który okazuje się bardzo prosty: być dobrym i dostrzegać dobro w innych.
Po kilku latach wróciłam do lektury "Pollyanny" i podobała mi się tak samo, jak za pierwszym razem.
Urszula Pahl
Czytać nauczyłam się w wieku 5 lat – sama, z konieczności, bo nikt nie miał tyle czasu, żeby mi wciąż czytać, a poza tym lubiłam być samowystarczalna. Moja pierwsza książka, która służyła mi do nauki czytania, ale też pisania i rysowania to „Idzie niebo ciemną nocą” Ireny Szelburg – Zarembiny z pięknymi ilustracjami Janusza Grabiańskiego – mam ją zresztą do dziś, niestety w nie najlepszym stanie, skoro, jak zaznaczyłam, służyła mi też do pisania i rysowania. Moja ulubiona książka? Zawsze dużo czytałam, więc trudno mi wybrać jedną, ale chyba były to „Szelmostwa Lisa Witalisa” Jana Brzechwy – historia dla dzieci, ale aktualna do dziś - zawsze przypomina mi się przy okazji kolejnych wyborów. Prócz tego: „Z przygód krasnala Hałabały” Lucyny Krzemienieckiej, „Jacek, Wacek i Pankracek” Jaworczakowej i oczywiście „Dzieci z Bullerbyn” oraz „Mikołajek” – czyli tradycyjnie. Z książek dla trochę starszych lubiłam powieści przygodowe i detektywistyczne - Bahdaja, Nienackiego, Niziurskiego i Verne’a. Pewnie Verne współcześnie już by nie wzbudził entuzjazmu, ale pozostałych autorów polecam – moje ulubione: „Kapelusz za 100 tysięcy”, „Podróż za jeden uśmiech”, „Naprzód, Wspaniali”, "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” i cykl o panu Samochodziku. Nigdy nie lubiłam książek fantasy i science fiction, co zostało mi do dziś.
Justyna Kokot
Czytanie to jedno z wielu moich ulubionych zajęć. Literki pasjonowały mnie już od wczesnego dzieciństwa, gdyż czytać nauczyłam się już w wieku 5 lat. Jako, że mieszkaliśmy w wielorodzinnym domu, swoje umiejętności pedagogiczne ćwiczyła na mnie ciocia, która obecnie uczy kl. nauczania wczesnoszkolnego. Na początku sięgałam po różne bajki z cyklu "Poczytaj mi mamo", a że rodzice pracowali, a ja mam 3 młodszego rodzeństwa, mogłam więc śmiało, ku mojej i ich uciesze, rozwijać swoje umiejętności czytelnicze. Jednakże moją ulubiona lekturą były "Baśnie" H. CH. Andresena, szczególnie "Calineczka", "Brzydkie kaczątko", "Dziewczynka z zapałkami" i "Królowa Śniegu". Czytałam je wiele razy, tworzyłam do nich swoje ilustracje, wycinałam papierowe kukiełki i robiłam dla rodzeństwa i wraz z nim przedstawienia. Czytać uwielbiam do dziś. Później lubiłam czytać komiksy z serii "Tytus, Romek i A'Tomek" autorstwa Henryka Jerzego Chmielewskiego czy też "Kajko i Kokosz" Janusza Christy, które opowiadały o najsłynniejszych średniowiecznych słowiańskich wojach – dzielnym Kajku i samolubnym Kokoszu broniących Mirmiłowa przed zbójcerzami. Na chwilę obecną moimi ulubionymi lekturami są thillery i kryminały zarówno polskich (R. Mróz, K. Bonda) jak i skandynawskich autorów. Zaczytuję się w nich zwłaszcza w wakacje, bo w ciągu roku szkolnego nie mam zbytnio na to czasu. Przeczytane woluminy przekazuję w obieg dalej, przeznaczam je np. na licytacje dla potrzebujących uczniów z naszej szkoły. Nie wyobrażam sobie, że ktoś nie lubi czytać książek... Ja dzięki nim nie boję się ortografii, radzę sobie z tworzeniem różnych form wypowiedzi, mam spory zasób słów, dzięki czemu czuję się dobrze w różnego rodzaju konwersacjach, mam bogatą wyobraźnię, a przez to sprawdzam się w pracach plastycznych. Zachęcam więc wszystkich do sięgania po książki, nie tylko po lektury, bo wybór gatunków i rodzajów jest obecnie bardzo duży, każdy może wybrać odpowiednią dla siebie tematykę.
Alicja Graś
Pamiętam z dzieciństwa sytuacje, kiedy Mama czytała nam Baśnie Andersena i inne bajki. Jedną z pierwszych, najciekawszych przeczytanych przeze mnie książek, był „Robinson Crusoe” Daniela Defoe. Bardzo podobały mi się przygody Robinsona, w których musiał radzić sobie sam na bezludnej wyspie, na której znalazł się po rozbiciu statku. Spędził na niej sporą część życia, zbudował dom, uprawiał zboże, hodował kozy i papugę. Z rąk ludożerców ocalił człowieka, którego nazwał Piętaszkiem. Po latach udało się Robinsonowi powrócić do Anglii. Do dnia dzisiejszego chętnie sięgam po ciekawe książki.
Beata Machelska
"O psie, który jeździł koleją" - autor: Roman Pisarski
Była - i nadal jest - to moja najwspanialsza lektura. Po jej przeczytaniu żaden pies nie mógł być osamotniony. Przygarniałam wszystkie przybłędy, aby czuły się kochane, aby nic im się nie stało. Niestety skończyło się to źle - jeden z nich ugryzł mnie (brak szczepień, więc ja poniosłam tego konsekwencje).
Chociaż już jestem dorosła (bardzo dorosła) nadal jest to książka, która wyciska mi łzy. Chociaż wiem jak się zakończy to i tak czytam z zapartym tchem.
Anna Lesiak
Moją ulubioną książka z dzieciństwa były ,,Baśnie'' Andersena. Były to czasy kiedy trudno było kupić książki. Baśnie czytała mi moja babcia Wanda. Samodzielnie zaczęłam czytać pod koniec klasy pierwszej, kiedy poznałam wszystkie litery w szkole. Wychowawcą mojej klasy była Pani Franieczek. Ulubione baśnie to "Calineczka", "Nowe szaty cesarza". Wielkie emocje wywoływała baśń "Dziewczynka z zapałkami", ze względu na jej zakończenie.
Małgorzata Kąkol
Moja ulubiona książka to ,,Baśnie” Andersena. Często wracam do nich i czytam dzieciom w szkole. W związku ze zbliżającymi się świętami polecam opowiadanie "Choinka", "Królowa Śniegu" i inne.
Janka Matkowska
Kiedy byłam mała i chodziłam do szkoły, czytałam różne książki. Jedne były interesujące, a inne trochę mniej. Najbardziej w pamięci pozostała mi książka Marii Kruger pt. „Karolcia”.Opisana jest w niej historia dziewczynki o imieniu Karolcia, która mieszka z rodzicami i ciocią. Pewnego dnia, podczas przeprowadzki do nowego mieszkania, znajduje ona w szczelinie podłogi mały, niebieski koralik. Dziewczynka szybko odkrywa, że to magiczny koralik, który potrafi spełniać życzenia. Dzięki niemu Karolcia ze swoim kolegą Piotrem przeżywają wiele zabawnych i ciekawych przygód. Jakie to przygody? Dowiecie się, gdy same przeczytacie tą książkę. Zachęcam Was bardzo, abyście ją przeczytały. Jestem pewna, iż wcielicie się w postać Karolci i razem z nią przeżyjecie te przygody. Myślę, że odkryjecie też, jak fascynujący jest świat książek i jakie tajemnice kryją się w ich treści.
Anna Piątek
Moja ulubiona książka z dzieciństwa to "Wierni przyjaciele Starego Testamentu". Ówcześnie była dla mnie niezwykle interesująca. Czytałam ją wielokrotnie, aż na pamięć znałam każdą opowieść. Składała się z dwóch części. Do dzisiaj zachowałam tę książkę.
Kamila Steblecka